5 tysięcy złotych za wejście do sklepu z dzieckiem – trudności i dezinformacja podczas epidemii koronawirusa

Jak wyglądają odwiedziny w więzieniu podczas epidemii koronawirusa? Jaka jest sytuacja osób, które mają problemy zdrowotne lub pilne sprawy urzędowe do załatwienia? Jakie dylematy stoją przed samotnymi rodzicami? Ludzie dzielą się swoimi historiami z ostatnich dni.

Sytuacja w więzieniach

Matka chłopaka odbywającego karę pozbawienia wolności opowiedziała, jak kilka dni temu pojechała go odwiedzić. Miała świadomość, że nie wiadomo, kiedy będzie miała możliwość zobaczenia go kolejny raz. Przy wejściu do więzienia wszystkim osobom mierzono temperaturę. Oczekującym powiedziano, że jeśli ktoś wejdzie z gorączką to będzie musiał zostać w środku przez kolejne dwa tygodnie. Wszyscy odczuwali strach, niektórym temperatura była mierzona wielokrotnie, za każdym razem termometr pokazywał inny wynik. Kobiecie, z którą rozmawialiśmy, szczęśliwie udało się spotkać z synem.

Osadzeni dostali informację, że jeśli odbywają wyroki krótsze niż 3 lata, to mogą ubiegać się o przerwę w odbywania kary za pośrednictwem dyrektora zakładu. Wielu ma poczucie, że jest to wyścig – ci, którzy zareagują najszybciej będą mogli wyjść na wolność. Panuje jednak dezinformacja i chaos. Nikt nie wie, jak sytuacja będzie wyglądać następnego dnia.

Trudności w załatwianiu spraw urzędowych

Dla wielu osób podczas epidemii świat się zatrzymał. Choroby, długi i opłaty nie wzięły jednak urlopu. Nadal istnieje potrzeba robienia zakupów i dokonywania opłat. Od osób doświadczających ubóstwa słyszymy, że nie mogą sobie pozwolić na pozostawianie w domach, muszą załatwiać sprawy urzędowe, odbierać obiady, chodzić do lekarzy i do sklepów, co jest teraz utrudnione.

Słyszymy od ludzi, że załatwienie spraw urzędowych jest teraz wyjątkowo trudne, ale dla wielu konieczne. Pojawiają się problemy spowodowane tym, że nie każdy ma dostęp do internetu, komputera, drukarki, skanera. Nie każdy ma też wiedzę, jak załatwiać sprawy urzędowe przez internet. Ograniczenia związane z komunikacją miejską i zmniejszeniem dostępu do usług sprawiają, że zwykłe złożenie wniosku zajmuje jeszcze więcej czasu niż wcześniej. Jeżdżą, proszą o pomoc, próbują załatwić sprawę w różnych miejscach, bo często widzą kartki na drzwiach z informacją, że placówka jest zamknięta lub ma zmieniony tryb funkcjonowania. Najtrudniejsze jest to dla osób o słabym zdrowiu oraz samotnych rodziców.

Konsekwencje zamknięcia placówek oświatowych

Szkoły, przedszkola i żłobki są zamknięte, więc samotni rodzice stają przed wyborem: zostawić dzieci bez opieki w domu lub zabierać je ze sobą i narażać na stanie godzinami na zimnie w kolejkach ustawionych przed urzędami i sklepami. „Jeśli zostawię dziecko w domu, opieka społeczna może mi je zabrać” – słyszymy od różnych osób. „Dzisiaj, jak zobaczyłem kolejkę, to zdecydowałem się wrócić do domu, nie będę trzymać dziecka na zimnie” – powiedział jeden z rodziców.

Okazuje się też, że próba zrobienia zakupów z dzieckiem może zakończyć się nieprzyjemnie. Jedna z kobiet opowiedziała, że nakrzyczano na nią i wyrzucono ze sklepu, ponieważ weszła do niego z kilkuletnią córką. Usłyszała, że grozi jej za to kara 5 tysięcy złotych. „Co mam zrobić? Przecież nie zostawię jej samej!” – mówi przestraszona matka. Żadne przepisy nie zabraniają dzieciom wstępu do sklepów. Jednak z powodu niewiedzy lub niezrozumienia nowych regulacji, takie sytuacje się zdarzają. Niektórzy pracownicy sklepów uważają, że skoro dzieci nie chodzą do szkoły, to są objęte kwarantanną. Rodzice z którymi rozmawialiśmy, boją się i nie wiedzą, co robić.

Ochrona zdrowia podczas epidemii

Ludzie z doświadczeniem ubóstwa często są obciążeni chorobami i osłabieni ciężką pracą, mniejszym dostępem do zdrowej żywności i gorszymi warunkami mieszkaniowymi. Osoby, z którymi rozmawialiśmy skarżą się, że długo wyczekiwane operacje zostają odraczane bez podawania terminu. Przykładem jest sytuacja kobiety, której został odwołany zabieg bez którego może stracić wzrok. Dla niektórych jest to jak wyrok. „Wszyscy boją się koronawirusa, a my tu umrzemy, bo nikt nas teraz nie przyjmie do szpitala”.

Podczas gdy osoby korzystające z rehabilitacji prywatnie, przynajmniej w części placówek nadal mogą ją kontynuować, ludzie korzystający z narodowego funduszu zdrowia musieli ją przerwać lub odłożyć w czasie. Nie mogą sobie pozwolić na prywatne leczenie. Brak specjalistycznej pomocy oznacza dla nich dodatkowy ból i utrudnione funkcjonowanie.

Okres epidemii jest trudny dla wszystkich, jednak największe piętno odciska na osobach najuboższych, samotnych i chorych, którym towarzyszy strach, niepewność i zdezorientowanie.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *