Frimhurst jest to duży Dom Rodzinny otoczony lasem z ogromnym podwórkiem. Rodzice mogą spędzić tam czas ze swoimi dziećmi, spotkać inne osoby, a także odpocząć od miasta i codziennych obowiązków. Na dzieci czeka tam wiele atrakcji (rowery, zabawki, art. studio), a duży ogród stanowi doskonałą przestrzeń na dziecięce zabawy. Mieszkańcy Domu wkładają wiele wysiłku, aby każdy gość czuł się tam dobrze i spędził niezapomniany czas we Frimhurst.
Nasze spotkanie odbyło się we wspaniałej atmosferze. Wzięli w nim udział młodzi z różnych krajów, głównie Francji i Anglii, ale były też osoby z Japonii, Włoch, Hiszpanii oraz Polski. Wśród nas znalazła się także trójka 5 – 6 letnich dzieci – Kyle, George oraz Chloe. Mimo drobnych trudności językowych udało nam się spędzić bardzo przyjemnie czas – wszyscy byli do siebie bardzo życzliwie nastawieni i pomagaliśmy sobie nawzajem przezwyciężyć ewentualne bariery językowe. Podczas obozu wspólnie pracowaliśmy i bawiliśmy się.
Spotkanie było podzielone na 3 części. Najpierw trochę pracowaliśmy, były to głownie zajęcia w ogrodzie oraz prace porządkowe. Wspólnie przekopaliśmy ogródek, “rzeźbiliśmy” donice w kawałkach drzewa, w których następnie zasadziliśmy kwiaty, a także robiliśmy ścieżki prowadzące do różnych miejsc. Dzięki tym pracom każdy z nas mógł wziąć udział w tworzeniu przestrzeni we Frimhurst.
Podczas naszego obozu nie zabrakło czasu na zabawę oraz odpoczynek. We Frimhurst znajduje się tzw. “pokój gier”, a tam stoły do gry w bilard, ping-ponga, air-jockey’a oraz piłkarzyki. Wieczory zazwyczaj spędzaliśmy na długich rozmowach przy ognisku, a raz zorganizowaliśmy sobie nocne podchody w otaczającym nas lesie.
Jednym z naszych “zadań” było zorganizowanie imprezy dla gości, którzy przybyli w niedzielne popołudnie. Na ten dzień przygotowaliśmy wiele atrakcji, m.in. pokaz tańca afrykańskiego, wyścig z przeszkodami, grę “Apple bobbing”, malowanie twarzy, zajęcia plastyczne, lekcje językowe (uczyliśmy się podstawowych zwrotów w sześciu językach). Mieliśmy także “dmuchany dom“, dzięki któremu znów mogliśmy poczuć się jak dzieci. Niespodziewanie nasi goście postanowili nauczyć nas tradycyjnych tańców ze swoich regionów. Uczyliśmy się tańca greckiego i irlandzkiego. Zabawa była naprawdę wspaniała.
We wtorkowe popołudnie przygotowaliśmy pożegnalną kolację. Z tej okazji ugotowaliśmy tradycyjne dania z naszych pięciu krajów, a następnie urządziliśmy imprezę oraz pokaz zdjęć z minionych dni.
Sandra Trebunia – Ekipa ATD w Warszawie
Add a Comment