Ubóstwo jest problemem współczesnej, globalnej cywilizacji, ale swoimi korzeniami sięga daleko w przeszłość. Liczba osób w kryzysie bezdomności, który często towarzyszy życiu w ubóstwie, zwiększała się stopniowo wraz z rozwojem gospodarki industrialnej, rozbudową wielkich miast oraz poszerzeniem się możliwości transportu. Bez względu na to, czy były to osoby w złej sytuacji finansowej, należące do mniejszości bądź imigranci, zawsze należało im się prawo do godnego życia, w tym prawo do własnego domu. Jakie były metody walki z ubóstwem i wykluczeniem w przeszłości? Na to pytanie staraliśmy się odpowiedzieć na Warsztatach Wrzesińskiego 11 maja 2023 r. wraz z naszymi prelegentami Antoninem Guy-Dupoi, francuskim historykiem badającym historię ubóstwa we Francji i Robertem Nowakiem, aktywnym członkiem ATD, historykiem zajmującym się historią polskiego ubóstwa, oraz naszymi słuchaczami. Warsztaty prowadził profesor Ryszard Szarfenberg.
Historia walki z ubóstwem we Francji
Wykład zaczął Antonin, opowiadając o francuskich obozowiskach dla ubogich, które zaczęły powstawać z inicjatywy francuskich władz w latach 30. i 40. Wraz ze zwiększaniem się imigracji wewe Francji oraz wzrastającą biedą, która spowodowana była realiami wojennymi, pojawił się kryzys mieszkaniowy. Miasta francuskie nie miały wystarczającej liczby mieszkań, aby pomieścić wszystkie osoby. Większość nieruchomości, jeśli już były dostępne, to tylko w wysokiej cenie, na którą ubodzy, w tym imigranci, zwyczajnie nie mogli sobie pozwolić. Przeniesienie najuboższych z miast do obozowisk miało zapobiec dalszym konsekwencjom kryzysu.
Niestety, jak wskazał Antonin, obozowiska te często stanowiły tylko i wyłącznie narzędzie kontroli uboższych społeczności i pogłębiały i tak już znaczące wykluczenie ekonomiczne. Wraz z przesiedleniem do takiego obozu należało podjąć tam pracę, która związywała na całe życie z danym miejscem, o ile rodzina chciała w nim pozostać. Warunki mieszkaniowe często były słabe, a osoby, które chciały dokonać jakiejś zmiany w swoim życiu, np. poprzez powrót do miasta, często spotykały się z ostracyzmem społecznym. Ludzie z obozowisk byli naznaczeni swoim losem. Oprócz tego władze po dokonaniu przesiedleń zaczęły umywać ręce – uważały, że samo postawienie obozu jest wystarczającym rozwiązaniem kryzysu bezdomności, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo pogłębiało to wykluczenie. Mieszkańcy obozowisk nie mieli dostępu do innej pracy i edukacji, nie mieli możliwości integracji ze społecznościami spoza obozowisk. Często osoby przesiedlone były nawet dyskryminowane właśnie ze względu na „inność” związaną z ich nowym miejscem zamieszkania – nie było to w końcu francuskie miasto, a jedynie prowizoryczny byt mający pozostawić ubogich Francuzów i imigrantów samym sobie. Antonin wspomniał, że kiedy w tych obozowiskach pojawili się pierwsi działacze ATD, coś zaczęło się zmieniać. To właśnie stali wolontariusze zaproponowali nowe podejście do walki z ubóstwem, które jest czymś więcej, niż tylko brak środków do życia. Skupili się na zjawisku wykluczenie społeczne. ATD-owcy starali się angażować mieszkańców obozowisk w życie społeczne i integrować ich z cywilizacją, od której byli systemowo odcinani.
Historia walki z ubóstwem w Polsce
Robert Nowak w swoim wystąpieniu skupił się na okresie XX-lecia międzywojennego w Polsce. Powojenne realia niestety nie sprzyjały walce z ubóstwem. Biednych pojawiało się coraz więcej i państwo musiało znaleźć sposób, aby temu zapobiec.
Pierwszym krokiem było powstanie Komitetu do Walki z Bezdomnością – miała to być instytucja, która działałaby odgórnie. Problem ubóstwa w Polsce nie był jednowymiarowy. W kraju występowało duże rozwarstwienie społeczne, czyli silny podział na klasy widoczny zwłaszcza w miastach. Zamożni mogli sobie pozwolić na posiadanie na własność mieszkania w kamienicy, średnio-zamożni na wynajem takowego, natomiast klasa robotniczaczęsto musiała mieszkać w wielorodzinnych izbach, barakach, oficynach; nieraz zdarzało się, że miejscem zamieszkania rodziny robotnika była prowizoryczna ziemianka, np. przy nasypach kolejowych. To tym ostatnim miał pomóc Komitet.
Realizacja programu pomocy bezdomnym często schodziła jednak na drugi plan. Jak wyjaśnił Robert, państwo było bardziej zainteresowane utrzymaniem nowych granic, dlatego w kwestii pomocy najuboższym należało polegać głównie na organizacjach takich jak Czerwony Krzyż bądź Kościół Katolicki albo gminach żydowskich.
„Włóczęgostwo” – jak wtedy nazywano kryzys bezdomności – było w II Rzeczypospolitej zakazane prawnie. Gdy znaleziono na ulicy osobę proszącą o jałmużnę, była ona karana. Taki los spotykał dzieci wielu chłopów ze wsi., którzy wysyłali swoje potomstwo do miast, myśląc, że w ten sposób zapewnią im lepszą przyszłość, a w efekcie skazywali ich na zderzenie się z brutalną, klasistowską rzeczywistością. Tym samym dodatkowy napływ ludności generował pogłębianie się kryzysu bezdomności i biedy.
Robert podał kilka przykładów tego, jak państwo starało się walczyć z ubóstwem. Jako pierwszy przywołał warszawski Żoliborz. Miał on być osiedlem dla osób zmagających się z ubóstwem, ednak wysoka cena budowy żoliborskich nieruchomości sprawiła, że czynsze stały się za drogie i ostatecznie osiedle to zostało przejęte przez zamożną inteligencję – do dziś dzielnica ta kojarzona jest z bogactwem. Drugą próbę podjęli polscy socjaliści, którzy na ul. Podskarbińskiej w Warszawie zaproponowali budowę drewnianego osiedla w duchu projektu architektonicznego Le Corbusiera. Komfort życia miała zapewnić duża przestrzeń mieszkaniowa i otoczenie budowli sporą ilością zieleni. Ponownie jednak ceny okazały się zbyt wysokie i to warszawska inteligencja przejęła osiedle. W Poznaniu na ulicy Sarmackiej miał być z kolei realizowany projekt drewnianych domków z sadami dla osób, które w wyniku wojny utraciły swoją sprawność, jednak nie udało się tego planu zrealizować.
Można wysnuć prosty wniosek – Warszawa w międzywojniu była bardzo drogim do życia miastem. Odczuwali to najubożsi, a zwłaszcza dzieci. Robert w tym miejscu przypomniał o postaci Kazimierza „Dziadka” Lisieckiego, który znany był z pomocy biednym dzieciom. Stworzył dla nich coś à la obóz, w którym znajdowało się wielkie ognisko do ogrzania. Młodzieży zapewniał zatrudnienie przy roznoszeniu gazet. Władze Polski bardzo doceniły go za jego działania. Ryszard dodał, że bardzo ważną rolę w walkę o dzieci i ich prawa odegrał również Janusz Korczak.
Dyskusja i pytania
Po części wykładowej nadszedł czas na dyskusję. Jako pierwsze pojawiło się pytanie o edukację we Francji, zwłaszcza w ramach wprowadzonej przez rząd republikański „edukacji moralnej i religijnej”. Jej zadaniem miało być przygotowanie młodej osoby do bycia obywatelem w demokratycznym społeczeństwie. Uczestnik spotkania zastanawiał się, czy przy nierównym dostępie do edukacji, szczególnie ograniczonym w takich miejscach jako obozowiska, nierówności nie były w ten sposób pogłębiane. Czy nierówny dostęp do edukacji nie pociągał za sobą nierówności również w innych sferach? Jak można zmniejszyć taką nierówność Jak pomóc w integracji i włączeniu do życia społecznego osobie, która nie ma podstawowej wiedzy o tym, jak to społeczeństwo działa? Swoją wypowiedź podsumował myślą, że bycie wykluczonym to nie tylko brak pieniędzy czy domu, ale również brak umiejętności funkcjonowania jako obywatel.
Antonin zgodził się z przedmówcą. Zaznaczył, że edukacja jest w tym przypadku narzędziem kontroli i kształtowania postaw, w tym również wśród osób doświadczających ubóstwa. Kryzys mieszkalnictwa to jedno, ale Francja w tamtym okresie zmagała się z ogromnym problemem analfabetyzmu – zresztą sytuacja współcześnie też nie jest idealna. Obywatele pochodzenia arabskiego często muszą walczyć o swoją pozycję społeczną, zwłaszcza kobiety, którym odbiera się prawo do niezależności. Na szczęście jednym z pierwszym postulatów ATD było walczenie o prawa do edukacji dla poszczególnych wykluczonych grup, z czego jedną z pierwszych stanowiły dzieci. Państwowo nie było w stanie zapewnić wszystkim równego dostępu do każdego z obszarów edukacji, gdyż szkoły często stawiały na wiedzę sformalizowaną, akademicką, a nie praktyczną.
Inny uczestnik warsztatów, Jan, wspomniał o tym, ze pogłębianie nierówności może występować również na innym poziomie. Powiedział o tym, jak w XIX wieku usuwano biednych z miast tylko dlatego, że źle wpływali na estetykęmiejsca. Podał też przykład „nierówności pośmiertnej” – był taki czas w Europie, kiedy lekarzom zakazano ekshumacji zwłok, jednak zakaz nie obejmował ciał najuboższych. Nawet po śmierci doświadczali wykluczenia.
Od Ryszarda padło pytanie, jak to możliwe, że ubodzy Francuzi również trafiali do obozów przeznaczonych głównie dla biednych imigrantów. Antonin opowiedział o tzw. apelu Abbe Pierre’a, który miał być wezwaniem do rozwiązania problemu kryzysu bezdomności. Obozowiska miały stanowić etap przejściowy, jednak okazało się, że projekt nie ruszył dalej – mieszkańcy obozowisk nie uzyskali dalszego rozwiązania kryzysu.
Robert dostał natomiast od Ryszarda pytanie o perspektywę powojenną: co działo się z ludnością warszawską, która została skazana na bezdomność ze względu na zniszczenie Warszawy? Dowiedzieliśmy się od Roberta o oddolnym charakterze odbudowy miasta, przy której pracowali mieszkańcy i osoby, które wróciły z wojny. Zaspokojenie głodu mieszkaniowego leżało w interesie wszystkich, co w efekcie sprzyjało władzom komunistycznym. Niestety szybkość pracy wpłynęła negatywnie na jakość budownictwa. Prowizoryczne domy często okazywały się grobem ich mieszkańców – podczas roztopów konstrukcje potrafiły się rozpaść. Chociaż władza w ramach propagandy głosiła, że zbuduje tanie mieszkania dla wszystkich, to były to tylko puste słowa. Realia były takie, że wiele osób musiało mieszkać w „ogryzkach”, mieszkaniach zniszczonych, wybrakowanych. Zdarzało się, że zamiast klatki schodowej mieliśmy do czynienia z „dziurą”, a w takim mieszkańu dziecko musiało być trzymane na smyczy. W takim domu nieraz spało się pod gołym niebem. Dopiero później, po zabudowaniu Warszawy nowymi osiedlami, problem zdawał się znikać. Okazywało się jednak, że była to tylko iluzja, gdyż osoby, które nie były w stanie płacić czynszu, były zsyłane na prawobrzeżną, biedniejszą część Warszawy. Problem więc istniał, ale narracja zupełnie zakrzywiała jego obraz.
Porównanie rozwiązań polskich i francuskich
Dyskusja zeszła na różnice i podobieństwa między politykami francuską i polską. Dowiedzieliśmy się, że projekt Żoliborza zaproponowany przez polskich socjalistów był zainspirowany Le Corbusierem, natomiast polski rząd całkowicie stronił od takich rozwiązań polityki francuskiej, gdyż bardzo ceniono wówczas w Polsce własność prywatną. Generalnie kręgi socjalistyczne inspirowały się Francuzami, ale nie był to znaczący głos.
Padło pytanie o współczesność. Obecnie w Paryżu sprawa jest wciąż trudna, a polityka władz miasta nie jest skuteczna. Postępuje prywatyzacja i wciąż brakuje mieszkań socjalnych i komunalnych. Projekty wyrównania szans przegrywająć z drastycznym wzrostem cen – obwiniać można m.in. Airbnb i najem okazjonalny; swoją rolę odegrały też igrzyska olimpijskie. Z kolei wobec imigrantów wciąż polityka jest naznaczona rasizmem. Umieszcza się ich w hotelach oddalonych od centrów miast, co oczywiście skutkuje uniemożliwieniem integracji społecznej, edukacyjnej, ekonomicznej. Istnieje też bardziej brutalne rozwiązanie – umieszczenie wielkich grup ludzi na polach namiotowych.
W Polsce natomiast nieprzerwanie od czasów PRL-u swoją rolę w pomocy ubogim ma Kościół Katolicki. Ważna była pozycja Jana Pawła II, a wizja polskiego neoliberalizmu była zawsze uwikłana w kontekst katolicyzmu. Obecnie w dalszym ciągu osobom w kryzysie bezdomności w Polsce pomagają głównie organizacje o konotacjach religijnych.
Podsumowanie
Historia Polski i Francji naznaczona jest wykluczaniem najuboższych. Wprowadzane rozwiązania często nie rozwiązywały problemu nierówności, a nawet go pogłębiały. Chociaż twórcy współczesnych polityk, nauczeni błędami przeszłości, wprowadzają bardziej skuteczne rozwiązania, to ich zakres jest wciąż niewystarczający, a pomoc często źle zaplanowana. Istnieje duże pole do poprawy, stąd nasza praca w tym kierunku powinna nieustannie postępować. Musimy stale dążyć do tego, aby każdy człowiek żył godnie i bezpiecznie.